Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
287
BLOG

Joanny Szczepkowskiej ucieczka od wolności.

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Kultura Obserwuj notkę 107

Komunizm najwyraźniej nie skończył się 4 czerwca 1989 roku. Został w głowach. I to w całkiem niebylejakich głowach, jak loczkowana główka lubianej przez mnie aktorki, pisarki i felietonistki Joanny Szczepkowskiej.

Do tego odkrycia (czy tez raczej do praktycznego sprawdzenia tej wczesniej intuicyjnie wyczuwanej tezy) sprowokował mnie gw 1990 przytoczywszy na blogu artykuł Agnieszki Kublik i program Bronisława Wildsteina. Chcąc być "na bieżąco" obejrzałam program  i zadumałam się głęboko.

Przecież to, co w programie zaprezentowała z całą energią pani Szczepkowska, to  nie było nic innego jak po prostu ucieczka od wolności. 

Widać tam było generalną, wręcz ideowo podbudowaną niechęć do zmierzenia się z faktami nieprzyjemnymi lub trudnymi. Jeśli rzeczywistość wydaje się nam zbyt trudna i skomplikowana należy udawać, że się jej niedostrzega, a przynajmniej starać się na nią nie patrzeć. Czyż można bowiem zatrzymać machinę dziejów...Nie można.  Trzeba się cieszyć , że nas narazie nie rozjechała i zaakceptowawszy, nadawać jej dziłaniu kierunek możliwie najbardziej pozytywny...Takie było według mnie ogólne przesłanie wypowiedzi znanej aktorki.

No dobrze, ale jak można nadawać jakikolwiek kierunek czemukolwiek, o ile się odrzuca krytyczne myślenie?  To jakaś kompletna mentalna komuna. Wtedy podobnie (mówię o komuniźmie prawdziwym, a nie schyłkowym) uznawano nieubłaganą "logikę historii", ktora prowadziła oczywiście nieuchronnie do komunizmu, zaś krytykanctwo było niewskazane.

Z programu wynikało, że pani Szczepkowska jest do szpiku kości przekonana do tego, że w Polsce jak powietrza trzeba nam spraw, ocen i interpretacji pozytywnych. I nawet się z nią zgadzam - trzeba. Niemniej zamykanie oczu na rzeczywistość wokól nas, także rzeczywistość polityczną do niczego pozytywnego nie prowadzi.

Nie wiem natoamiast skąd Joanna Szczepkowska wzięła przekonanie, że krytyczne wgłębienie się w unijną architekturę władzy i stwierdzenie, iż w znacznej  mierze opiera się ona na antydemokratycznej manipulacji - uruchomiłoby w  Polsce stan destrukcyjnej, zbiorowej manii spiskowej, przed która niezbędnie trzeba nas uchronić. To jakas bardzo pesymistyczna i mało realna wizja.

To prawda, że Polacy mają skłonność do cierpiętnictwa ("wybili panie - za wolność wybili... " - S.Mrożek), którym napawają się w własnym gronie i z którego na zewnątrz najczęściej niewiele wynika. To prawda, że jak we wszystkich społeczeństwach o słabych strukturach demokratycznych, także i w Polsce istnieje zapotrzebowanie na ogólne teorie spiskowe, które wyjaśniłyby wszystko. Z tym zapotrzebowaniem to jest jak ze skłonnością do gier hazardowych - im społeczeństwo biedniejsze, tym więcej osób wyrzuca pieniądze w złudnej nadzieji na wielką fortunę,  Tylko czy z uznania tych dość oczywistych twierdzeń powyżej wynika, że świat jest dla Polski miejscem zawsze przyjaznym, a co do spisków to nigdy w historii żadne nie miały miejsca? Przecież nie. 

Czemu więc nie należy o tym otwarcie rozmawiać i wyrażać watpliwości? Czemu zwane to jest "negatywizmem" a nieszczęsny BW podejrzewany o przewrotny masochizm - o to, że uwielbia żyć  w świecie wrogości i oszustwa? 

Moim zdaniem jest dokładnie przeciwnie niż (jak przypuszczam) uważa Joanna Szczepkowska. To właśnie na pożywce z ludzkiej ucieczki od wolności wyrastają spiski i manipulacje, jak pleśń na starym chlebie. Na niechęci do stanięcia oko w oko z rzeczywistością. Na wynikających z tego niedomówieniach, półprawdach i całych kłamstwach. Jedną z takich  najstraszniejszych manipulacji,  w odpowiedzi na rzeczywiste problemy ludzi, był komunizm.  Manipulacje obecne są mniej groźne, ale równie realne. I dokładnie na tym samym żerują. 

Zaś Bronisław Wildstein w swojej uczciwej wierze w otwartą, merytoryczną  dyskusję,  w przedstawianie swoich racji, wymianę poglądów, ba - w demokrację, sprawia na tle dzisiejszego medialnego szumu wrażenie prawdziwego Don Kichota.

Na koniec informuję czytelników ( nauczona doświadczeniem), że komentarze ewidentnie obraźliwe dla któregokolwiek z bohaterów mojego postu będe bezlitośnie kasowała

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura