Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
5136
BLOG

Owczy pęd i populistyczne gusła - o zmianie ordynacji wyborczej

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 153

Nie głosować na partie, najlepsze są JOWy! Tylko wybory większościowe! - tak brzmią obecnie najbardziej popularne i populistyczne hasła w sprawie ordynacji wyborczej. Bardzo łatwo je promować ponieważ dyskusja na ten temat jest niezmiernie rachityczna, a powszechna wiedza mocno powierzchowna.  Efektem tej niekompetencji stało sie kompletne niemal przeoczenie przez komentatorów istotnej roli, jaką będzie miała ostatnio wprowadzona zmiana w ordynacji wyborczej. 

Nie tak dawno dr.Flis wyjaśnial, że nazwami: JOW, "wybory wiekszościowe" operuje sie na poziome ogólnosci określania zwierząt jako "czworonogi" lub też mówienia ogólnie o "ssakach".  Diabeł zaś zazwyczaj tkwi w niespecjalnie znanych szczegółach. Mogą być bowiem wybory wiekszościowe w okręgach wielomandatowych i jednomandatowych.  Wybory zaś w okręgach jedomandatowych moga być jednoturowe lub dwuturowe.  I każde zupełnie inaczej kształtuja scenę polityczna i inne dają efekty. Wiele zależy też od podziału okręgów wyborczych. A chyba jeszcze więcej od sposobu funkcjonowania ciał przedstawicielskich i od realnej mozliwości kontrolowania swoich reprezentantów przez wyborców,

Tymczasem my - Polacy zbyt wiele żeśmy nad zmianami w ordynacji nie dyskutowali. Ani ich  nie analizowali nadto drobiazgowo.   Żadnej dyskusji o tym czy może lepiej w dwóch turach - żadnych symulacji, jak by wygladał Senat gdyby itd... Poszliśmy niemal jak w 1990 za Balcerowiczem.  Owczy pęd. PiS jak zwykle niewiele zdążył mądrego  powiedzieć,  rozdziawił tylko paszczę i wybauszył oczy (kto by ich zresztą słuchał skoro są przecież ZAWSZE przeciw WSZYSTKIEMU co proponuje rzad..), a tu trzask - prask i znienacka miłościwie nam panująca koalicja  zdecydowała się, tytułem eksperymentu, wprowadzić jednoturowe wybory w jednomanadtowych okręgach, w wyborach radnych do gmin (za wyjątkiem miast na prawach powiatu) oraz w wyborach do senatu.

Zasadniczą cechą wyborów wiekszościowych jest odpowiedzialność indywidualna. Sprawdziło się to dobrze w głosowaniu  na konkretne osoby w wyborach samorzadowych (na burmistrzów, wójtów i prezydentów miast) . Po prostu obywatele mogą dość łatwo ocenić (jakkolwiek czasem się w tej ocenie mylą) czy dana osoba dobrze sprawuje swoją funkcję. Do tego by sobie wyrobić zdanie, często nie są potrzebne nawet media - to widać gołym okiem. Przy okazji warto zauważyć, że wybory te są wyborami dwuturowymi - co powoduje, że kandydat wystawiany na dane stanowisko, choćby potencjalnie powinien być w stanie zgromadzić ponad 50% głosów wyborców. To wymusza pewna centrowość kandydata, zdolność do zawierania koalicji w ewentualnej drugiej turze i przynajmniej "bycia strawnym" także dla części co łagodniejszych przeciwników.   

Z zupełnie inną sytuacją indywidualnej nieodpowiedzilności mamy doczynienia w naszym parlamencie zdominowanym przez partyjniactwo  do cna. Jednym z istotnych narzędzi sprawdzania jak "sprawował" sie w USA  kongresmen lub senator jest sprawdzanie wydruków jego poszczególnych głosowań. Wiadomo bowiem, że  stanowiska kongresmenów i sentorów mogą róznić się  od siebie nawet w ramach tej samej partii, w zależności od interesu ich wyborców oraz własnych poglądów reprezentanta. 

W Polsce analogiczne  wydruki są nieprzydatną makulaturą.  Po pierwsze w gąszczu setek głosowań, nad szczegółowymi poprawkami do dziesiątek ustaw, w których gubią się sami parlamentarzysci, gdzie na ten przykład "skreśla się w art.5 pkt 2 podpunkt a) słowa po przecinku", albo dodaje jakis zwrot w rodzaju  "i czasopisma", albo "za wyjątkiem przypadków uregulowanych ustawą o gospodarce nieruchomościami" itp  - w tym gąszczu - żaden normalny obywatel się nigdy nie zorientuje. Po drugie zaś głosowania  z zasady przebiegaja wedle partyjnych wytycznych.   W związku z tym wydruki (z nielicznymi wyjatkami) w obrębie danego klubu - partii, się od siebie nie różnią. Owszem w Senacie dość rzadko stosuje się formalną dycypline klubową ale i tak każdy dobrze wie, że lepiej głosować jak partia każe.

Hm, no więc jak sprawdzic czy ten konkretny reprezentant będzie dobry czy nie? Może trzeba zobaczyć czy działa na rzecz swojego regionu? No tak, ale tutaj z punktu dyskryminowani są przedstawiciele opozycji. Możliwości skutecznego załatwienia czegokolwiek mają przede wszystkim przedstawiciele koalicji rzdzącej, zaś poslowie i senatorowie opozycji,  uzywając ludowej metafory - zazwyczaj tyle maja do powiedzenia co Żyd za okupacji. Kto tam sie będzie liczył z tym, że jakiś poseł PiSu czy (by nie być jedostronną) - dajmy na to - PJNu albo SLD chce jakiejś inwestycji, albo wskazuje na jakieś nieprawidłowości? A kij mu w oko. Niech sobie chce i niech sobie wskazuje  Załatwi skutecznie tylko poseł koalicji a i to ten lepiej ustawiony.  

Niech państwa nie zmyli praca domowa odrabiana co jakis czas przez media, jaką jest przytaczanie na dowód tego czy poseł jest pracowity czy nie - przykładów interpelacji i zapytań poselskich. Może i świadczą one o pracowitości, ale czy zawsze także o rozumie, skuteczności?  To, że ktoś złożył w czasie kadencji 60 interpelacji i co posiedzenie ględził coś,  czego nikt poza wicemarszałkiem i sekretarzem nie słuchał, w pustej sali, w charakterze zapytania (na które z ministerstwa mu odpowiedza byle co) - może nie byc zadna rekomendacją.

W dodatku ogromnej wiekszości posłów i senatorów nie znamy nawet i z mediów. Zresztą czemu mielibysmy znać? Znamy ich szefów, a to oni decydują właściwie o wszystkim.  W medialnych dyskusjach na 560 parlamentarzystów (posłow i senatorów) bierze udział może 30 - 40, w tym zaledwie 5 -6 senatorów. Kolejnych 30 - 40 wystepuje jeszcze czasem w mediach regionalnych. Pozostałych  zna ich najbliższe środowisko, rodzina... coś się tam wie z regionalnych plotek. No i zobaczyć można na plakacie czy przystojny.

System parlamentarny jest dziś w Polsce zbudowany  w ten sposób, że poseł - senator - jednostka sie nie liczy - a my mamy oceniać jednostki? Na jakiej podstawie i według czego? Według kształtu nosa? Wystepowania w serialu? Bardziej logiczną reformą obecnego systemu byłoby zwolnienie tych nieszczęsnych ludzi (wśród których, wbrew popularnemu przekonaniu, jest całkiem spora grupa osob inteligentnych i wartościowych) z tego jałowego cyrku i danie szefom partii zezwolenie by głosowali swoją pulą posłów, jak na zgromadzeniu wspólników w spólce - udziałami. W sprawach etycznych lub sumienia zwoływałoby się ze dwa razy na rok posiedzenia i tyle. Komisje mozna by zlikwidować, bo i tak żadna nie podskoczy odpowiedniemu ministrowi. Tak u nas wygląda parlamentaryzm. Jak swoja karykatura. I żaden cudowny system wyborczy  do senatu tego nie zmieni.

"Ale teraz partie będa musialy brać pod uwagę wybitne osobowości" - argumentują naiwni.  A guzik tam będą musiały. Jedyne co rzeczywiście bedą musialy, to nie wystawiać osób powszechnie nielubianych. WSZYSTKIE, wierzcie mi WSZYSTKIE dotychczasowe wybory senackie z wyjatkiem pierwszych, (wiekszościowe w okregach kilkumandatowych)  byly w znaczącym stopniu PARTYJNE. Głosowało się na liste partyjną do sejmu  i  na senatórów z tej samej partii. Wybitna popularność czy wybitna niepopularność konkretnej osoby, w przypadku  dwu-mandatowego, a czasem trzy lub czteromandatowego okregu - miała pewną siłę NIECO korygujacą tą tendencję.  A i to z wyborów na wybory coraz mniejszą. Obecnie w okregach jednomandatowych,  by przebić kandydata najpopularniejszej partii,  trzeba by było wystawić Clinta Eastwooda. Tak, że  w wyniku swego  populistycznego manewru wyborczego PO w najbliższych wyborach ma zagwarantowane  85% - 90% w Senacie. Chyba, że zdarzy sie rewolucja, albo faktycznie cud. Potem już tylko krok by podobny system wprowadzic do Sejmu.

Że tez wy ludzie tego nie widzicie! Koledzy dziennikarze (kolego Gursztyn), czyś ty się wczoraj urodził?

Acha i jeszcze jedno. Także wewnatrz partii - mówią zwolennicy nowego systemu - dojdą do głosu osobowości. Tyle o ile kochani. Bo jak partia ma wiekszość w okręgu (choćby i 30%,  tylko że pozostali sa słabsi), a kandydat nie jest ludzkim odpowiednikiem Homera Simpsona, to go wybiorą. O ile oczywiscie partia go wystawi. A jak nie wystawi?  Cóż w Polsce nie ma prawyborów, inaczej niż w USA... Jak bosowie  nie wystawią - to już - radź sobie sam, pewnie masz poważne oszczędności. No a partia wystawia tylko jednego kandydata w okręgu... Jeśli już będzie jakaś licytacja to na aktorów, sportowców i piosenkarzy, w lepszym razie popularnych pediatrów i chirurgów...

Efekt zaś tego wszystkiego będzie taki, że w wielu wypadkach w okregu mandat dostanie facet, ktory mial najwiecej głosów, ale na którego wcale nie głosowała  wiekszość wyborców. Ci pozostali wyborcy swojego reprezentanta nie wprowadzą. I tak w sąsiednim okręgu i w sąsiednim.  W tak wybieranym ciele przedstawicielskim swojej reprezentacji nie będzie miało jakieś minimum 55 do 60% aktywnych wyborców. Świetny system. Brytyjczycy właśnie go zmieniają,  A i to u nich ten system działał jednak nieco lepiej niż to będzie miało miejsce u nas . Po prostu tzw. efekt stuletniego trawnika.

PS. Gratuluje PJNowi głosowania za zmianą ordynacji. Ktoś pewno wykrył (czyżby jakiś spindoctor),  że "elektorat" LUBI głosowanie na osoby... Więc PJN był "za". Róbcie tak dalej szanowni państwo - to z pewnością utrwalicie swoją polityczną pozycję. Głosować za antydemkratyczną zmianą (a oglądaliscie koledzy może okręgi, jak zostały ustalone? bo są ciekawe spostrzeżenia), z której w dodatku nic się nie będzie miało, jako ugrupowanie - to dopiero mądre posunięcie. To chyba należy uznać za jeden ze znanych z powiedzonek szczytów - w tym przypadku szczyt politycznej głupoty.  

 

 

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka