Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska
2662
BLOG

Zjazd SDP i kilka słów o kondycji zawodu

Agnieszka Romaszewska Agnieszka Romaszewska Polityka Obserwuj notkę 51

 

 

No i mamy pasztet. Znaczy sie mały pasztecik narazie. Nie ma nowego prezesa SDP, choć ostatecznie mój wniosek o zmianę regulaminu obrad i uznanie głosów wstrzymujacych się (przeciwko obu kandydatom) za nieważne  - przeszedł z wielka ulgą zgromadzonych, choć po krótkich i dramatycznych bojach z upartymi zwolennikami prawa do destrukcji. Jednak bez takiej decyzji widać było, że statutowy wymóg bezwzględnej większości dla prezesa nie będzie mógł zostać spełoniony. Zawsze będzie wystarczająco wielu "ogólnie niezadowolonych" - wstrzymujących się, by blokować wybór. 

Najpierw o kilka głosów wygrywał Grzegorz Cydejko.  W ostatnim głosowaniu jednym głosem Krzysztof Czabański. Wciąz jednka żaden z nich nie mial 50% + 1. Natomiast intersującym przypadkiem było ok. 2o głosów uparcie się wstrzymujących. Zjawisko było o tyle interesujące, że pokazywało słabośc demokratycznej kultury:  koledzy nie byli bowiem w stanie zgłosić żadnego innego kandydata. Krzysztof Skowroński ostatecznie się nie zgodził. Ale  nie było też mowy by "ogólnie niezadowolebni" uznali werdykt pozostałych. Bronili prawa do liberum veto jak niepodległości.

Prześmieszne było to, że we wkurzeniu ostatecznie zjednoczyli się zwolennicy obu rywalizujących kandydatów, choć emocjonalnie i jedni i drudzy najchetniej o obstrukcję, jak o każde inne zło, obwiniliby demonizowanych przeciwników.  Co było jednak niemożliwe za wzgledu na nielogiczność.

Znamienne choc fatalne zjawisko: rozmawiałam na zjeździe SDP z wieloma kolegami i to co ludzie ze zwalczających sie obozów wyobrażają sobie na swój temat nawzajem,  przekracza bujną wyobrażnię bajkopisarzy. I to nie jest tak, że gadają żeby obsmarować: oni w to często głęboko wierzą. Oczywiście po obu stronach bywają postacie ekstremalne, bardzo wyraziste albo cokolwiek szalone, ale to z pewnością nie jest większość... SDP ma zaś to do siebie, że praktycznie nie należą do niego ci, którym na naszym zawodzie szczerze i uczciwie nie zależy.  Oni najwyżej dla blichtru przypałętaja się na nagrody Pressu.  Mało u nas "gwiazd", nie ma płacowych kominarzy. Ich nasze "społecznictwo" nie obchodzi.

Nie należę do ludzi naiwnych - widziałam w dziennikarstwie w RP już prawie wszystko, łącznie z najpaskudniejszymi świństwami: i właśnie DLATEGO poziom WZAJEMNEJ nieufności ludzi w SDP podnosi włosy na głowie, bo mogę odpowiedzialnie powiedzieć jak wiele z tych obiegowych przekonań to nieprawda albo nieporozumienie.

Jest też aspekt pozytywny. W ogólnym tumiwisizmie - ludziom zależało. Na 170 delegatów, w zjeździe wzięło udział 159 osób. A przez całe półtora dnia koszmarnego "muchotłuku" prawie nikt nie olał. Zjazd się nie "rozlazł" jak to już widywałam przy przeciagających się dyskusjach. Do ostniego głosowania dotrwało 149 osób. Dla mnie to mimo wszystko byl udany zjazd. Byle się tylko dobrze skończył.

  A opinia którą wyprobowałam na wielu uczestnikach i  której nikt z moich rozmówców na zjeździe nie zakwestionował  brzmiała mniej więcej tak: "nie można się potulnie zgadzać na to by nasz zawód sprowadzał sie do  prostutucji na usługach polityków i biznesu" 

 

 

myślę że ludzka natura pozostaje podobna od wieków i ze wiedz o przeszłosci może nas wiele nauczyć. Jestem umiarkowanie konserwatywna w opiniach o kulturze i tradycji, zaś w miarę lewicowa (jeslli za lewicowy uznamy solidaryzm ) w pogladach społeczno - ekonomicznych. Bardzo szanuję pojęcie TOLERANCJI. Nie lewackiej "toleranci", która każe wręcz zachwycać się tym wszystkim do czego przeciętny Polak nie ma zaufania, ale prawdziwej, trudnej tolerancji oznaczającej szacunek dla drugiego człowieka i jego pogladów, nawet gdy nam sie nie podobają. Staram się oceniac ludzi po czynach a nie po przynależności do bandy. Wielka róznica.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka